Berlin
Fakty (za Geografią powszechną czasów teraźniejszych... Karola Wyrwicza)
Berlin M.S.* Marchii i wszystkich państw Króla Pruskiego nad Sprą. [s. 80.]
*miasto stołeczne
Wrażenia podróżników
Berliński karnawał nie stosował się do kalendarza. Kończył się w styczniu, kiedy król wyjeżdżał do Poczdamu [...] Widziałam go [...] w czasie wielkiego bankietu, kiedy podawali mu do stołu na złotych talerzach książęta przybrani w purpurowe płaszcze aksamitne, bramowane złotym galonem i upięte na ramionach; widziałam gońców przybranych w suknie "panier" i krótkie spódnice z tafty, widziałam mnóstwo rzeczy przedtem nieznanych i o których nawet nie śniłam [...] Król był ubrany skromnie, plecy miał zgięte, twarz zasmarowaną hiszpańską tabaką, którą wyjmował palcami z kieszeni. Rysy jego twarzy były takie, jakie się widuje wszędzie, a spojrzenie ostre i przenikliwe - których żaden pędzel utrwalić nie zdoła - miało siłę nieodpartą [...] [Wirydianna Fiszerowa, s. 170.]
Wirydianna Fiszerowa
Biegałyśmy po mieście, odwiedzałyśmy dwór i teatry [...] Przypominam sobie, że to co mnie wielce gorszyło, to był widok rzymskich bohaterów, o których wyrobiłam sobie tak górne pojęcie, wyśpiewujących o swoich wyczynach głosami, konających z wielką tyradą na ustach, granych przez ludzi byle jakich, o obliczach pyzatych, bladych twarzach, wysmarowanych karminem, w czerwonych płaszczach [...] pełna poszanowania dla świata starożytnego, upatrywałam w tym sposobie zniekształcenia go rodzaj profanacji. Byłam oburzona. Takie wrażenie wyniosłam z opery. Nie umiałam podziwiać dla konwenansu. Małe teatry mnie bawiły, odwiedzałam je chętnie. [Wirydianna Fiszerowa, s. 119.]
Berlin z widzianych od nas dotąd miejsc, jedne najpiękniejsze i największe. Rynków i placów wysadzanych kilka mający w najlepszym porządku postawionych, ulice szersze brzegiem we dwa rzędy dla przechodzących drzewami ozdobione, srzodkiem karety przejeżdżają. Ulica tam osobliwie jedna Frydrych nazwana, na dobrze pół mili w linią długa, a wszystkie kamienice jak najregularny pod łączącemi się dachami murowane. Przed bramą jest plac okrągły, z którego kilka ulic naokoło, dosyć przeciągłych og[lą]dać można. Na jednym placu jest tam statua generała Schwerina bardzo piękna, marmurowa. Spree - rzeka srzodek miasta przerzyna, na niej most murowany z między wszystkich najwspanialszy i statua Fryderyka I na koniu miedzianym okazała i misterna. [Teofila Konstancja z Radziwiłłów Morawska, s. 39.]
Pałac królewski w mieście duży, ale staroświecczyzny pełny, wszystkie jego meble nie modne, ale bogate bardzo. [W] wielu pokojach nie tylko że lustra, lichtarze poboczne i znaczne dwa stoły srybrne, ale nawet ganek w sali dla muzyki cały srebrną blachą obity. [Teofila Konstancja z Radziwiłłów Morawska, s. 40.]
Poszanowanie, jakim się słusznie pan von Bülow cieszył w Berlinie nie tylko w oczach osób prywatnych, ale też - co nieczęsto się obcym posłom zdarzało - także ze strony króla pruskiego, sprawiło, żem doznał tam tylu przyjemności, ile tylko doznać mógł w pruskiej stolicy cudzoziemiec za czasów Fryderyka II. Dwory królowej matki i królewskiej małżonki, przyjmując dwa razy w tygodniu, dzieliły pomiędzy siebie obowiązki etykiety wobec cudzoziemców, dam miejscowych oraz tych nielicznych królewskich poddanych, którzy w wojsku nie służyli - ci bowiem, co byli w armii, zajęci nieustannie obowiązkami swego stanu nie mieli wcale czasu, by się udzielać w towarzystwie. Mówiono mi nawet, że król pruski, wiedzący w najdrobniejszych szczegółach, jak się jego oficerowie prowadzą, nie lubi, gdy któryś z nich znajduje w tym upodobanie i wzięcie ma w towarzystwie. To właśnie - jak i rygor służby, której godziny nie rymują się wcale z godzinami, gdy spotyka się płeć piękną - sprawia, że większa część oficerów pruskich popada z nudy w pijaństwo i rozpustę, w krzykliwych i niemiłych prostaków się przeobrażając. [Stanisław August Poniatowski, s. 75.]
Utrecht
Fakty (za Geografią powszechną czasów teraźniejszych... Karola Wyrwicza)
Kraje Rzeczypospolitej Holenderskiej w Europie składają się z 7 prowincji własnymi prawami rządzących się, ale z sobą węzłem wiecznego przymierza związanych, i które jedną powszechną Rzeczpospolitą pod imieniem Stanów Generalnych Sprzymierzonych składają [...] Za Europą obszerne i bogate dzierżawy w trzech częściach świata a mianowicie w Azji, lubo są własnością i państwem kompanii kupieckich Indii Wschodnich i Zachodnich, zostają jednak pod najwyższą Rzeczypospolitej udzielnością. [s. 220-1.]
[...] Utrecht [...] nad Renem piękne, wesołe, ludne pierwszym prowincji Belgickich przymierzem r. 1579 i traktatem pokoju r. 1713 zawartymi, akademią, narodzeniem Adriana VI papież sławne. Kanał z Utrechtu do Amsterdamu przez 6 mil ciągniony zdobią z jednej i drugiej strony rozkoszne ogrody. [s. 224-5.]
Powietrze zwłaszcza prowincji nadmorskich [...] niezdrowe, grube i wilgotne dla błót, bagnów i częstych przekopów wodą zawsze napełnionych, zwyczajne obywatelom sprawuje choroby, szkorbut, pedogrę i częste lubo niezaraźliwe febry [...] Gruntów niskich i na wielu miejscach do osiewu niezdatnych płonność bujne nadgradzają pastwiska, na których wielkie krów pasące się trzody tak wiele Holendrom przynoszą sera i masła [...] Największymi Holendrów zyskami zbogacają rękodzieła lniane i wełniane, ryb połów i handel do czterech części świata rozciągniony. [s. 229-30.]
Holendrzy składu ciała przystojnego i mocnego w podziale od natury wzięli pracowitość, cierpliwość, w trudach wytrwanie, w obcowaniu otworzystość, w posiedzeniu podufałość [...] Wstrzemięźliwość Holendrów jest ku podziwieniu: lulka, kawał chleba z niewiele masła i sera, albo też śledź z śklenicą piwa, a pod czas gorzałki, jest przepysznym dla pospolitego Holendra bankietem. Naród ten flegmatyczny nieprędko się zapala, ale złość w nim wzruszona z przyćmieniem wybucha rozumu i w pierwszym zapale straszne sprawuje skutki [...] W Holandii jak przedtem w Atenach, ile obywatelów, tyle polityków, ile ludzi, tyle zwierzchności urzędowej cenzorów. Płeć żeńską w Holandii zdobią gładkość i wdzięczność; wierność w małżeństwie jest jej zwyczajna, ochędóstwo tak wielkie i tak troskliwie zachowane, iż od cudzoziemców za godne śmiechu bywa poczytane. [s. 230-2.]
Wrażenia podróżników
Utrecht jest bardzo pięknym miastem. Szeroki kanał, który swój początek bierze z wód Renu, obmywa mury miasta, a zarazem dostarcza wody dla otaczającej je fosy, jak też i dla innego kanału przepływającego przez miasto, a wzdłuż którego posadzono drzewa. Wokół szańców także znajdują się piękne drzewa. Ale tym, co ponad wszystko w sztuce, jest główna promenada miasta, cudowna przez swoją długość i piękno swych drzew [...] Po każdej jej stronie rosną trzy lub cztery szeregi drzew, wzdłuż niej samej widać przepiękne ogrody i małe, mieszczańskie domy w wiejskim stylu, tworzące zarazem ulicę, pośród której ona się znajduje. [Monteskiusz, s. 318.]
[...] znaleźliśmy się w Holandii, słabej kopii angielskiego pierwowzoru [...] Jej kanały, przez które woda nie przepływa, łąki porosłe wysoką trawą, wiejskie domostwa pośród pretensjonalnych, zawsze jednakich ogrodów, jej mieszkańcy z fajkami i spluwaczkami, kobiety o twarzach bladych, okrągłych i bez wyrazu, o brwiach półkolistych, przypominające gabinet figur woskowych - to wszystko razem wzięte mało mnie wzruszało. [Wirydianna Fiszerowa, s. 255.]
Amsterdam
Fakty (za Geografią powszechną czasów teraźniejszych... Karola Wyrwicza)
[...] Amsterdam [...] wielkie, bogate i handlowne; najbardziej to miasto zdobią ratusz cudnie piękny z kamienia białego budowany, giełda kupiecka, port [...] obszerny, ale [...] w tym niewygodny, że nie mogą tam zawijać, chyba pod czas wezbrania morza; kanały drzewami osadzone, na których więcej niż 4 000 mostów stoi murowanych; kościoły wspaniałe [...] [s. 223.]
Wrażenia podróżników
Ulice Amsterdamu są piękne, czyste, rozległe. Znajduje się tu sporo kanałów otoczonych wielką liczbą drzew. Wzdłuż głównych ulic miasta barki podpływają aż pod same domy [...] Wnętrza domów są schludne, a one same starannie i równo budowane od zewnątrz, ulice są proste i szerokie, a wszystko to sprawia, że jest to jedno z najpiękniejszych miast na świecie. [Monteskiusz, s. 318-9.]
Każdego ranka chodzę na spacer do portu; co za wspaniały widok, kiedy można wtedy zobaczyć, jak całe miasto pracuje; mężczyźni, kobiety i dzieci niosą lub ciągną ciężkie ładunku. Chciałoby się rzec, że to są właśnie owe mrówki, które Jupiter zamienił onegdaj w ludzi, aby zaludnić wyspę Eginę. [Monteskiusz, s. 319.]
Charles-Louis de Secondat
baron de Montesquieu
Zwiedziliśmy pośpiesznie Rotterdam, Leydę, Hagę, Haarlem i Amsterdam. Stolica wydała się nam najmniej godna odwiedzin, na przekór temu, co spotyka się w innych krajach. [Wirydianna Fiszerowa, s. 259.]
Drżałem, aby wypadek jaki nie zmusił mnie do przyznania, że ani grosza nie mam, co wszędzie jest nieprzyjemne, ale najbardziej w Holandii, a to z powodu wrodzonej chciwości, zręczności wielkiej w szalbierstwie oraz bezczelności klas niższych tego narodu, który na tysięczne krzywdy i poniżenia wystawia najmajętniejszych nieraz cudzoziemców. [Stanisław August Poniatowski, s. 152.]
Londyn
Fakty (za Geografią powszechną czasów teraźniejszych... Karola Wyrwicza)
Londyn nad Tamizą jedno z miast najpiękniejszych, największych i najludniejszych na świecie. Znaczniejsze tego miasta i Westminsteru z nim złączonego gmachy są: [...] Ratusz abo Guild Hall wewnątrz pięknie ozdobiony; Gildia Kupiecka wspaniała przyozdobiona posągami wszystkich królów od Wilhelma Zwycięzcy w framugach ustawionymi, a w pośrzodku dziedzińca posągiem pieszym Jakuba II z marmuru białego [...] Pałac Parlamentowy Westminsterski, w którym jest sala dla balów w dzień koronacji królów i inne uroczystości [s. 163.]
Powietrze jest grube, mgliste, zimie długiej jednakże nie bardzo tęgiej podległe, dla mgły ciepłej z morza występującej [...] Grzmot, błyskawica, piorun tak innym krajom zwyczajne, rzadko w Anglii widzieć i słyszeć się dają [...] Anglia jest krajem bardziej równym niż górzystym, gaje są rzadkie i tylko dla piękności, rozrywki i polowania zostawione [...] Rolnictwo rozumne i doświadczeniem fizyki oświecone początek u Anglików wzięło i ostatniej nabyło doskonałości. [s. 171-2.]
Anglicy są obdarzeni gruntownym i przenikającym rozumem, bystrym pojęciem; szczerzy i otwarci, przemyślni, mężni, sprawni i niezwyciężeni na morzu, odważni na ziemi, bez chluby wspaniali, w posiedzeniu milczą, o rządzie gruntownie piszą, politykę do gruntu przenikają [...] Anglik jest ponury, melancholik, w pomyślności hardy i zuchwały, w przeciwności niecierpliwy, do zemsty i okrucieństwa skłonny, wiele o sobie rozumie, naród swój nad wszystkie inne przenosi [...] Angielskie jednak damy rzadkim przykładem nie mieszają się do rządu, pilnują gospodarstwa, ćwiczą się w naukach; troskliwe o swoje piękność i wdzięki [...] chętnie z cudzoziemcami obcują i onym grzecznymi się stawią. [s. 173-4.]
Wrażenia podróżników
Ogrody angielskie zadziwiły mnie świeżością, którą zawdzięczają klimatowi kraju i utrzymaniem, które musi pochłaniać ogromne sumy [...] W Anglii ścieżki prowadzą do określonego celu, a tło stanowi rozległy dywan zieleni, okolony drzewami. Podobnie ich parki są w istocie wielkimi trawnikami, gdzie pasą się zwięrzęta dzikie i domowe, zdobnymi w dęby prastare. Wszystko w Anglii jest wielkie, starannie utrzymane i odmienne od tego, czego się oczekuje przed złożeniem jej wizyty. [Wirydianna Fiszerowa, s. 254.]
Krępowało mnie tylko, że wszyscy przechodnie rozpoznawali we mnie natychmiast cudzoziemkę i mówili to głośno, w Londynie bowiem lud głośno wyraża wszystko, co myśli - szczerze, lecz bez gburowatych wyzwisk. [Wirydianna Fiszerowa, s. 254.]
Nie ma nic bardziej przerażającego niż ulice Londynu. Są one bardzo brudne, a kostka brukowa tak źle utrzymana, że jest prawie niemożliwością przejechać nimi karocą. Trzeba naprzód spisać swój testament, zanim wynajmie się dorożkę. Tutejsze powozy są tak wysokie, jak loża w teatrze, a sam woźnica jest jeszcze wyżej, gdyż jego siedzisko znajduje się na wysokości imperiału. Dorożki wpadają w dziury na ulicach, tak że od wstrząsów aż boli głowa. [Monteskiusz, s. 329.]
Jak Anglicy mieliby polubić obcokrajowców, skoro sami nie lubią się nawzajem? Jak mieliby zapraszać nas na obiad, skoro nie zapraszają samych siebie? [...] trzeba więc postępować tak jak oni, żyć dla samego siebie, tak jak oni to czynią, nie przejmować się nikim, nie obdarzać nikogo przyjaźnią i na nikogo nie liczyć. [Monteskiusz, s. 330.]
Czasu jednak na tyle miałem, żeby podsłuchać, jak służąca w oberży spiera się z pocztylionem, który nas tam przywiózł, że nie mogę być Francuzem, tylko niezawodnie kimś lepszym jestem , bo widelec trzymam w lewej ręce, co stało się dla mnie ostrzeżeniem, bym póki jestem w Anglii, do prawej nie brał go ręki. [Stanisław August Poniatowski, s. 133.]
W Anglii uliczne poruszenia 50 tysięcy mieszkańców, które zdaje się tronowi zagrażać, ustaje zazwyczaj, gdy tylko ludziom odczytują prawo ulicznych niepokojów wzbraniające. Prowodyrzy na pamięć je znają, ale zdaje się dla nich być sprawą honoru, żeby odczytał im je byle sędzia pokoju w towarzystwie jednego tylko konstabla. Wydają się zwykle na to tylko oczekiwać, by formalność owa została dopełniona, apotem rozchodzą się bez sprzeciwu w spokoju, aby dowód dać, że kochają i szanują prawo. [Stanisław August Poniatowski, s. 138.]
Stanisław August Poniatowski
Dwadzieścia lat temu jedna zaledwie Angielka na czterdzieści raczyła po francusku mówić, a wszystkie - rudych nawet nie wyłączając - bez różu i pudru się obywały, o zęby nie dbały, maniery zaś ich i stroje całkowitym były przeciwieństwem francuskich zwyczajów. Dziś nie tylko we wszystkich tych sprawach bardzo zbliżyły się do swych sąsiadek, ale też nader znaczące zmiany wprowadziły w manierach Anglików. [Stanisław August Poniatowski, s. 150.]
Nie mogę tu przemilczeć wydarzenia, o którym [...] nie wspomniałbym może, gdyby nie zadawało kłamu nader powszechnemu - przynajmniej w tamtych czasach - zarzutowi, jakoby Anglicy nie troszczyli się zupełnie, aby grzecznie cudzoziemców przyjąć. Lord Hardwicke, w owym czasie wielki kanclerz Anglii i przewodniczący izby, obowiązki swoje wypełniając, nie tylko dostrzegł mnie z daleka, ale też dowiedziawszy się, kim jestem, pozdrowił mnie i przez tłumacza przekazać kazał, że rad jest z mego do Anglii przybycia i z przyjemnością widzieć mnie będzie u siebie. [Stanisław August Poniatowski, s. 135.]
Po co jeżdżono do Anglii?
Nauka: Royal Society - słynna akademia zrzeszająca uczonych pod królewskim patronatem.
Polityka: Anglia, szczególnie dla Polaków, stanowiła wzór silnego i sprawnie działającego państwa. Obradom parlamentu przysłuchiwał się nie tylko przyszły król Polski, Stanisław August, lecz także Monteskiusz, autor O duchu praw, w których także on przedstawił rząd angielski jako wzorcowy.
Wyznam, iż z niemałym zdziwieniem znalazłem ową salę [izbę lordów], o której tak wysokie przedtem miałem mniemanie - zarówno wielkością swą, jak i wystrojem ustępowała bardzo sali senatu w polskim sejmie. [Stanisław August Poniatowski, s. 134.]
Nigdy nie widziałem tak żarliwej debaty. Seans trwał od pierwszej po południu do trzeciej w nocy. Francuzi zostali na nim bardzo mocno skrytykowani [...] [Monteskiusz, s. 331.]
Ogrody: angielskie ogrody stały się w XVIII wieku inspiracją dla posiadaczy ogrodów na całym świecie, całkowicie wypierając wcześniejsze wzorce. Oprócz cytowanej już wcześniej Wirydianny Fiszerowej, zachwycał się nimi też Stanisław August.
Pałac i ogrody w Stow, najrozleglejsze wówczas ze wszystkich prywatnych w Anglii, o tyle bardziej uwagę mą pe tu właśnie po raz pierwszy chińskie zastosowano ogrodnictwo [...] Na Stow jednak spoglądano jednak wciąż z podziwem jako na kolebkę nowej mody, której wstrętna była wszelaka symetria, ponure cisowe zagajniki i wszelkie bez gustu cudeńka [...] Nowa moda, która polegała przede wszystkim na tworzeniu sztucznych krajobrazów w przewidzianych do tego miejscach, powołała do życia jakby żarliwą sektę, nad wyraz niechętnie się odnoszącą do starych zasad. [Stanisław August Poniatowski, s. 144.]
Teatr: tu również warto przytoczyć obserwacje przyszłego króla: